piątek, 29 marzec 2024

Spis treści

 Testy

Zobacz większe!Rozdzielczość obrazu sprawdziłem przy współpracy aparatu z firmowym, profesjonalnym, standardowym zoomem 24-70 mm, przy najkrótszej ogniskowej i przy- słonie f/8. Użyłem czułości ISO 200, standardowego trybu przetwarzania obrazu, a zdjęcie zapisałem jako JPEG przy najsłabszej kompresji. Obserwacja zdjęcia tablicy testowej wykazała 2100 lph, co jest wartością jak najbardziej na miejscu dla 12 mln pikseli. Użycie wysokiej klasy optyki stałoogniskowej być może dałoby wynik ciut lepszy, ale na więcej niż 2200 lph nie liczyłbym.
Kolejna kwestia to szumy, a tu Nikon D700 osiąga naprawdę świetne rezultaty. Niektórzy twierdzą, że jego ISO 6400 wygląda lepiej niż ISO 1600 Nikona D300, ale ja aż tak daleko się nie posunę. Niewątpliwie ISO 3200 jest w reportażu czułością w pełni użytkową, a i ISO 6400 daje akceptowalne rezultaty. Jednak już poziom Hi1.0 nie daje komfortu oglądania obrazu, bez względu na włączony stopień redukcji szumów. Niewątpliwie użycie dobrego programu odszumiającego pozwoli uzyskać lepsze rezultaty, choć nie liczyłbym na to w przypadku korzystania z czułości Hi2. Ta ocena dotyczy 100-procentowych powiększeń obserwowanych na ekranie monitora, ale wiadomo że wydruki wykonane przy 300 dpi wyglądać będą mniej ziarniście. A jeśli zdjęcia nie będą maksymalnie powiększane, to i Hi1.0 może się czasami okazać całkiem do rzeczy.
Z balansem bieli sytuacja wygląda jak zwykle, czyli prawie bardzo dobrze. To „prawie” tradycyjnie dotyczy działania automatycznego balansu bieli przy oświetleniu żarowym. Jakoś konstruktorzy niemal wszystkich cyfrowych lustrzanek nie mogą sobie poradzić z tym problemem, a w równym stopniu dotyczy to aparatów za 1000 zł, jak i za 20000 zł. Nikon D700 nie jest tu wyjątkiem oddając barwy wyraźnie zbyt ciepło. Zresztą podobnie rzecz się ma z działaniem Auto WB podczas fotografowania w świetle kompaktowych świetlówek. Tu jednak aparat i jego twórców trudniej winić, bo wiadomo że takie światło z niepełnym widmem jest trudne do opanowania przez układy automatyki bieli. Jeśli jednak w takich sytuacjach dobierzemy równowagę bieli korzystając z jej wzorca, to barwy zostaną – oczywiście – oddane prawidłowo.
Kolejna kwestia, której warto się przyjrzeć to winietowanie, czy precyzyjniej: ściemnienie naroży zdjęcia. W aparatach cyfrowych, szczególnie pełnoklatkowych lustrzankach, wiąże się ono nie tylko z cechami / wadami obiektywu, ale też ze zmniejszoną wrażliwością matrycy na płasko padające na nią promienie światła. Nikon wprowadzając na rynek swoją pierwszą lustrzankę FX, czyli Nikona D3, nie zadbał by jednocześnie umożliwić korekcję winietowania. Zrobił to dopiero po pół roku wraz z nowym firmware’m, a w zaprezentowanym dwa miesiące później D700 funkcja była obecna od samego początku. Przydaje się ona nie tylko gdy korzystamy z ultraszerokokątnych zoomów, ale też w przypadku zdjęć z użyciem podstawowego, profesjonalnego zooma, czyli 24-70 mm f/2,8. Jego najkrótsza ogniskowa jest sporym wyzwaniem dla systemu redukcji winietowania i przyznam, że nie do końca radzi on sobie, nawet po solidnym przymknięciu przysłony. Jednak w praktyce problem jest zauważalny przede wszystkim przy przysłonie mocniej otwartej.
O aberracji chromatycznej na zdjęciach nie ma właściwie co pisać, gdyż jej po prostu nie widać. Jej usuwanie jest nie tylko skuteczne, ale też nie ma żadnych negatywnych skutków dla jakości obrazu. Ba, zdjęcia testowe pokazują, że funkcja ta, bazująca na analizie obrazu, usuwa również „blooming”, czyli fioletowe otoczki na ciemnych obszarach otaczających przepalone światła.
Dokładność naświetlania nie daje powodów do niepokoju. D700 dba o zachowanie szczegółów w wysokich światłach, ale nie próbuje sprowadzać ich do „bezpiecznych” szarości. Widać to szczególnie na zdjęciach jasnych obiektów, które pozostają naturalnie jasne. Trzeba tylko pamiętać, że układ pomiaru światła bierze pod uwagę jasność obszaru, w który celuje aktywny sensor AF. Jeśli mózg aparatu zorientuje się, że nie jest w stanie zachować szczegółów zarówno w światłach, jak i w cieniach, to decyduje się na w miarę prawidłowe naświetlenie obszaru, na który ustawiana jest ostrość. W przypadku kontrastowych motywów może to dać niekoniecznie miłe efekty.
Active D-Lighting jest funkcją, którą warto choćby wypróbować, by poznać jej możliwości i zorientować się w jakich przypadkach może być użyteczna. Jej działanie z pewnością nie zagwarantuje w każdej sytuacji prawidłowego oddania wysokich świateł i mocnych cieni, ale w połączeniu z naszymi działaniami (korekcja ekspozycji, dobłyśnięcie itp.) pozwoli na uzyskanie wyraźnie lepszych wyników niż bez niej. Nikon D700 w odróżnieniu od D3 i D300 posiada opcję Auto tej funkcji, dość dobrze sprawdzającą się w praktyce. Jeśli jednak myślimy o włączeniu jej na stałe, to musimy wziąć pod uwagę, że Active D-Lighting znacznie ogranicza długość serii zdjęć. W przypadku JPEGów do kilkunastu ujęć, co z pewnością nie jest małą liczbą. Jednak w porównaniu z praktycznie nieograniczoną długością serii gdy funkcji tej nie używamy, jest to wyraźny spadek osiągów.